12-08-2009 09:14
Zobaczyłem Kill Billa i popadłem w narkomanię
W działach: osobliwa osobliwość, epic fail | Odsłony: 2
Jakiś czas temu, szukając odpowiednich wieści dla serwisu gry.polter, natrafiłem na cudowną perełkę.
"Jak donosi serwis Kotaku, Risen, gra studia Piranha Bytes, twórców między innymi słynnej serii Gothic, będzie zakazana w Australii.
Początkowo powody takiej decyzji nie były znane. Dopiero po skontaktowaniu się z australijskim dystrybutorem, firmą Madman Interactive, okazało się, że krajowy system klasyfikacji uważa, iż gra zawiera "treści seksualne oraz narkotyki jako bodźce motywacyjne".
Madman Interactive musi teraz zdecydować, czy będzie odwoływać się od tej decyzji, czy też wypuści na rynek specjalną wersję, przygotowaną dla graczy od 15 roku życia."
Oczywiście nie to mam na myśli. Pomińmy już debilizm samego faktu. Mi chodzi o coś dużo bardziej hardkorowego. O jeden z komentarzy, jaki ktoś napisał na ten temat w jednym z zagranicznych serwisów dot. gier komputerowych.
Tłumaczone na szybko, z braku czasu i chęci.
"W pełni popieram decyzję australijskiego classification board [organ do oznakowywania wiekowego gier]. Jako dorosły gracz, moje życie często było kontrolowane przez media. Gdy we Władcy Pierścieni zobaczyłem jak Gandalf popala fajkę, wpadłem w uzależnienie od marihuany.
Gdy usłyszałem piosenkę "PIMP" 50 Centa, z wielkim trudem było mi powstrzymać się od korzystania z usług prostytutek. I po każdorazowym obejrzeniu Szybkich i Wściekłych, za każdym razełm traciłem moje prawo jazdy. Rozumiem zatem, że ktoś powinien ingerować w to, co słucham i oglądam.
Mimo wszystko, gram w gry komputerowe bo jestem dzieckiem, a tylko dzieci grają w gry komputerowe. Niezależnie od moich osiągnięć jako dorosły człowiek, wciąż duchem jestem dzieciakiem w ciele dorosłego człowieka, niezdolnym do pełnienia obrzędów i tradycji, które mają mi zapewnić drogę do dorosłości. Jest to zbyt zarozumiałe i aroganckie, by zakładać że mam prawo do swobodnego dokonywania decyzji z tego powodu, iż jestem dorosły.
Australijskie Classification Board, pomimo ich konserwatywno-chrześcijańskiego nastawienia, udowodnili, że są dużo mądrzejszymi i świadomymi dorosłymi od nas i wszystkich innych, którzy są upoważnieni podejmować decyzje za mnie (???). Oni wszystko to doskonale rozumieją."
Mam szczerą nadzieję, że to prowokacja :S
"Jak donosi serwis Kotaku, Risen, gra studia Piranha Bytes, twórców między innymi słynnej serii Gothic, będzie zakazana w Australii.
Początkowo powody takiej decyzji nie były znane. Dopiero po skontaktowaniu się z australijskim dystrybutorem, firmą Madman Interactive, okazało się, że krajowy system klasyfikacji uważa, iż gra zawiera "treści seksualne oraz narkotyki jako bodźce motywacyjne".
Madman Interactive musi teraz zdecydować, czy będzie odwoływać się od tej decyzji, czy też wypuści na rynek specjalną wersję, przygotowaną dla graczy od 15 roku życia."
Oczywiście nie to mam na myśli. Pomińmy już debilizm samego faktu. Mi chodzi o coś dużo bardziej hardkorowego. O jeden z komentarzy, jaki ktoś napisał na ten temat w jednym z zagranicznych serwisów dot. gier komputerowych.
Tłumaczone na szybko, z braku czasu i chęci.
"W pełni popieram decyzję australijskiego classification board [organ do oznakowywania wiekowego gier]. Jako dorosły gracz, moje życie często było kontrolowane przez media. Gdy we Władcy Pierścieni zobaczyłem jak Gandalf popala fajkę, wpadłem w uzależnienie od marihuany.
Gdy usłyszałem piosenkę "PIMP" 50 Centa, z wielkim trudem było mi powstrzymać się od korzystania z usług prostytutek. I po każdorazowym obejrzeniu Szybkich i Wściekłych, za każdym razełm traciłem moje prawo jazdy. Rozumiem zatem, że ktoś powinien ingerować w to, co słucham i oglądam.
Mimo wszystko, gram w gry komputerowe bo jestem dzieckiem, a tylko dzieci grają w gry komputerowe. Niezależnie od moich osiągnięć jako dorosły człowiek, wciąż duchem jestem dzieciakiem w ciele dorosłego człowieka, niezdolnym do pełnienia obrzędów i tradycji, które mają mi zapewnić drogę do dorosłości. Jest to zbyt zarozumiałe i aroganckie, by zakładać że mam prawo do swobodnego dokonywania decyzji z tego powodu, iż jestem dorosły.
Australijskie Classification Board, pomimo ich konserwatywno-chrześcijańskiego nastawienia, udowodnili, że są dużo mądrzejszymi i świadomymi dorosłymi od nas i wszystkich innych, którzy są upoważnieni podejmować decyzje za mnie (???). Oni wszystko to doskonale rozumieją."
Mam szczerą nadzieję, że to prowokacja :S