» Blog » Odyseja kosmiczna
28-04-2012 19:23

Odyseja kosmiczna

Odsłony: 54

Odyseja kosmiczna
Piszę tę notkę w niezwykłym uniesieniu ducha i Also Sprach Zarathustra Straussa w głośnikach.

Po raz pierwszy miałem styczność z Odyseją Kosmiczną.
Wiem, że późno. Wiem, że klasyk. Jednak postanowiłem sobie za cel przeczytanie książki, zanim kiedykolwiek siądę do filmu.

Arthur C. Clark wykreował niesamowitą, ponadczasową, przykuwającą do fotela historię, która pomimo swojego wieku, w moim odczuciu dalej sprawia wrażenie wciąż aktualnej. Czytając ją miałem wrażenie, jakbym doświadczał czegoś przełomowego - jakby był to zapis autentycznej wyprawy poza granice wszechświata, która naprawdę miała miejsce, tu, tutaj, w naszym świecie. I nie odstraszyła mnie - astronomiczno-technologicznego laika, który z zazdrością patrzy na ludzi mówiących "napęd ksenonowo-jądrowy wzmacniany obocznym wirnikiem jonowym z reflektorem radiowym" i wiedzących, co to znaczy.

Gigantyczne odległości i rozpiętości czasowe, surrealistyczne obrazy krańca wszechświata stawiające wyzwanie mojej wyobraźni. Wszystko opisane prostymi słowami i oszczędnie stosowanymi porównaniami.

Aż w końcu zasiadłem do genialnej ekranizacji w wykonaniu Stanleya Kubricka. Odczucia te same - tylko że tym razem podróż była bardziej obiektem kontemplacji. Ze względu na moje zainteresowania powiedziałbym wręcz - medytacyjna. Tego mi brakowało. Reżyserowie często zapominają jaki potencjał mają ich sceny, gdyby tylko część z nich puścić choćby chwilkę dłużej. Później cudowna muzyka i idealne operowanie ciszą. Potem monolit. Potem Hal.

Niestety, zawiodłem się jednak na części Jupiter: Beyond the Infinite(tutaj będą spoilery).

Na początku, przez dobre kilkanaście minut film wygląda jakby był po dobrej dawce LSD - i chociaż wizje krańca wszechświata były malownicze, zabrakło mi stabilizacji i przedstawienia białej powierzchni Japetusa, przypominającej morze zamarzniętego mleka. Następnie odnalezienie na jego powierzchni monolitu (który w filmie tylko się unosił w przestrzeni i kapsuła jakoś tak w niego "wleciała"), by potem odkryć nową krainę szalejącej, ale i pięknej otchłani, wraz z pozostałościami po obcej rasie. Następnie pobudzenie monolitu do działania, Dave się odradza na nowo żeby zaraz osiągnąć wyższy poziom istnienia, którego nie pojmą naukowcy z jego rodzimej planety.

W filmie zaś pokazali znajdujące się na Jowiszu ziemskie pomieszczenie, w którym bohater się zestarzał i zmienił się w wielkiego, kosmicznego płoda nadlatującego w stronę ziemi.

W sumie byłoby to dobre logo do space operowego działu poltera, o ile by takowy isntniał.

Zabrakło mi w filmie wytłumaczenia, tak niesamowitego jak w książce - czytałem że ludzie się głowią nad zakończeniem, podając różne interpretacje. Nie lubię tworzenia prawie trzy godzinnych filmów z jasną fabułą, żeby przy zakończeniu nie powiedzieć nic konkretnego. Zwłaszcza że częstą interpretacją, z jaką się spotykałem, była reinkarnacja. Oznaczałoby to, że wędrówka Dave'a tylko cofnęła go do punktu wyjścia. A sam film mógłby się nazywać 2001: Samsara kosmiczna.

Pomimo mojego psioczenia na ostatnią część filmu, po jego obejrzeniu (podobnie jak po ukończeniu książki), siedziałem oniemiały i przez dobre kilka godzin nic innego nie chodziło mi po głowie.
Myślałem tylko o przytłaczającej mnie skali największej do tej pory wędrówki człowieka.

A teraz, Hal, proszę, opublikuj tę notkę.




Komentarze


Kot
   
Ocena:
+6
"Przykro mi Dave, nie mogę tego zrobić..."
28-04-2012 19:34
dzemeuksis
   
Ocena:
+1
28-04-2012 20:49
   
Ocena:
0
Z natury mam tak, że podejrzliwie ppdchodzę do czegoś, czym się wszyscy zachwycają.
Z drugiej strony, film zepsułby mi żarty z Halla i zastępowaniem go widowsem.
29-04-2012 10:27
Kot
   
Ocena:
0
@Slann: 'Hal', nie 'Hall'. Swoją drogą, interesujące porównanie, dość trafne, nawet jeśli oparte na ignorancji. Windows różni się tym, że ma sto tysięcy sposobów na powiedzenie tego, co zacytowałem powyżej. Chociaż pewnie i na to jest jakaś nakładka. :)
29-04-2012 10:40
~Kasztelan

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ty mówisz kontemplacja, ja mówię dłużyzny. Długość prologu wręcz mnie rozśmieszyła. Później już tylko od czasu do czasu irytowała.

A windows można traktować jako komórkę jajową z której kiedyś wyrośnie HAL. Albo Skynet albo GLaDOS albo Borg albo SHODAN ... ;)
29-04-2012 14:52
Kot
   
Ocena:
+1
Nie sądzę, by taki twór na bazie Windowsa przetrwał dłużej, niż do pierwszego bluescreenu. :P
29-04-2012 21:11
Albiorix
   
Ocena:
0
Jakoś zawsze koncepcja monolitu wydawała mi się durna.

Wszystko pięknie, ładnie, ciekawie, wiarygodnie i epicko a tu pop - najciekawsza rzecz jaka może być, zagadka wskakiwania na kolejne poziomy rozwoju świadomości - okazuje się deus ex machina i pajdą pseudomistycznego bełkotu.

Jedyną godną uwagi cywilizacją w takim razie są budowniczowie monolitów. Jak oni wyewoluowali i zbudowali cywilizację zanim pierwszy monolit powstał, he? To o nich powinno się pisać historie, ale oczywiście się nie da bo tak naprawdę są oni mistyczni, tajemniczy i poza ludzkim pojmowaniem - inaczej mówiąc "nie chce mi się wymyślać".

To jest myślenie na zasadzie "jeśli Bóg nie ma brody to już jest hard SF". Taa, oczywiście, nikt się nie pozna. "Jestem liczącym miliony lat tajemniczym tworem z czapy. Latam sobie po kosmosie i nic mnie więcej nie obchodzi tylko wyskakiwanie w Betssonowskim decydującym momencie i magiczne kopanie kiełkujących cywilizacji żeby wskoczyły na wyższy poziom ontologii Hartmanna"
30-04-2012 08:25
Indoctrine
   
Ocena:
0
Właściwie to pomijając ewentualne gdybanie na tematy związane z wyższą świadomością, to Odyseja jest genialna.

Twórcy monolitów, zaawansowana rasa Obcych, która robi eksperymenty na młodszych, ingeruje dość mocno w procesy ewolucyjne. Koncept jest ciekawy, szczególnie że ich projekty są długofalowe. Szalka petriego nastawiona na 1000 lat, to pewnie nasza jednodniowa hodowla bakterii.

Może komuś nie podobać się taka skala, także pseudomistycyzm. Ale zauważcie, że ten mistycyzm to nakładamy my, ludzie. Sami obcy się nie ujawianiają, widzimy tylko niektóre ich narzędzia oraz działania - co więcej, niewykluczone że zapoczątkowane kompletnie przez automaty. Nie jest powiedziane, że eksperyment z Jowiszem i Europą to pomysł samych kosmitów a nie zespołu monolitycznych komputerów ustawionych na działanie parę milionów lat temu.

Doświadczenia Dave to nie mistycyzm. Umierający mózg, wczytywany do macierzy komputerowej (czy czegoś takiego), stworzyć mógł różne obrazy...

30-04-2012 09:36
de99ial
   
Ocena:
0
A ja nie rozumiem zachwytów nad dziełami Kubricka... Dla mnie to niesamowicie sztuczne twory zajeżdżające tandetą (zwłaszcza Mechaniczna Pomarańcza). Fuj.
30-04-2012 10:42
Kot
   
Ocena:
0
@Albiorix: "Każda odpowiednio zaawansowana technologia..."
+Bracewell Probe.
30-04-2012 10:49
Indoctrine
   
Ocena:
+1
@de99ial

Pomarańcza jest bardzo dobra :)
Odyseja także jest majstersztykiem. Patetyczność podróży, sceny ciągnące się nieprzyzwoicie długo, fizyka! Lubię to, no naprawdę mi się takie podejście podoba :)

Jak dziś wyglądałaby Odyseja?

Dave jest na zewnątrz i gdy nie może wrócić na pokład, odbiezpiecza działka plazmowe. Oczywiście HAL się broni, wysyłając ku niemu eskadrę dron naprawczych wyposażonych w podobne działka. Po średnio krótkiej, ale spektakularnej walce, Dave robi dziurę w kadłubie i wskakuje do środka. Czekają na niego automaty obronne, ale na szczęście dzięki szkoleniu wojskowemu po chwili zmieniają się kupę złomu.
Droga do rdzenia HALa jest trudna, ale co to dla Dave. Mimo ran odniesionych w walce z systemami zabezpieczeń, wchodzi do środka pomieszczenia. Przez chwilę usiłuje wyłaczać różne elementy systemu, lecz ciągłe groźby komputera rozjuszają go aż wypala z broni do klastrów z pamięc.
HAL się dezaktywuje ze słabnącym "ŚMIERĆ LUDZI....." z głośników.

Już na Ziemi, Dave jako bohater który nawiązał kontak z obcą cywilizacją, ma do załatwienia jeszcze jedno. Idzie do prof. Chandry i daje mu wycisk za zrobienie tak wadliwego komputera.

The End
Napisy
30-04-2012 11:33
de99ial
   
Ocena:
0
@Indoctrine

Des gustibus non est disputandum jak mawiali starożytni słowianie. Dla mnie ta ekranizacja bardzo dobrej książki jest zwyczajnym gniotem.
30-04-2012 11:41
Cubuk
    @Indoctrine
Ocena:
0
@Indoctrine

Nie siej tyle defetyzmu ;)
01-05-2012 11:21

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.